Część wakacyjnego urlopu spędziliśmy w północnej Holandii, w okolicach Groningen. Wybór tego kierunku nie był przypadkowy – właśnie do Groningen moja córka Julia wybiera się w przyszłym roku na studia. Musieliśmy więc zwiedzić miasto i prowincję Groningen.
O Groningen
To bardzo „młode” (średnia wieku mieszkańców to 35 lat) i dynamiczne miasto. Pełne zabytków i interesujących miejsc. Tutejszy uniwersytet jest jednym z najstarszych w Holandii, założony został w 1614 r. Warto zresztą odwiedzić budynek główny i uniwersyteckie muzeum.
Podobnie jak Toruń, także Groningen było miastem hanzeatyckim, które Hanzie zawdzięcza swój rozwój. Jednak jego wspaniały rozwój przerwała II wojna światowa, podczas której miasto zostało niemal doszczętnie zburzone (na szczęście zostało pieczołowicie odbudowane). Warto pamiętać, że chociaż samo miasto wyzwolili żołnierze kanadyjscy, to walki o wschodnią część prowincji Groningen walczyli Polacy z 1. Dywizji Pancernej dowodzonej gen. Stanisława Maczka.
Co warto zobaczyć w Groningen? Zapewne wszystko. Ale na 100% to Martinitoren (najwyższa wieża kościelna w mieście), Groninger Museum (wspaniała kolekcja malarstwa w nowoczesnym budynku) czy Synagogę (wzorowana na orientalnej synagodze z Berlina). Szczególnie ciekawe miejsce to Oude RKZ, dawniej ogromny squat, dzisiaj centrum kultury alternatywnej. Poniżej panorama Groningen widzianego właśnie z Oude.
Rotary Groningen Północ
Będąc w Groningen nie mogłem pominąć śladów rotariańskich (będąc w USA kilka lat temu też kilka znalazłem). Wg wyszukiwarki Google działa w mieście kilka klubów – m.in. Wschód, Południe i Północ.
Niestety, nie udało mi się odnaleźć klubów Południe i Wschód – prawdopodobnie są już zlikwidowane (zamknięte na stałe). Niemniej jednak poszukiwania klubu Północ zostały zwieńczone sukcesem!
Rotaryclub Groningen Noord znajduje się w pięknej miejscowości Bedum, położonej – jakżeby inaczej – na Północ od Groningen. Od razu dostrzegłem podobieństwa do naszego Kluby Rotary Młyniec Drugi, który chociaż w Toruniu ma siedzibę to też jest klubem podmiejskim.
Pojechałem oczywiście do Bedum i znalazłem miejsce, w którym Klub ma swoją siedzibę. To położony nad kanałem Hotel-Cafe-Restaurant 't Gemeentehuis. Urocze miejsce, oczywiście z obowiązkowym emblematem Rotary na przy wejściu (zdjęcie tytułowe).
Okazało się, że dotarłem na miejsce dosłownie kwadrans po skończonym spotkaniu klubowym! Udało mi się porozmawiać z kelnerem i zrobić kilka zdjęć w sali klubowej. Mam nadzieję, że podczas mojej kolejnej wizyty w tej okolicy uda mi się spotkać bratnie dusze z tego Klubu.
A korzystając z okazji pojechaliśmy na wycieczkę rowerową na jedną z wysp fryzyjskich – Schiermonnikoog. To urocze miejsce, idealne na jednodniowy wypad. A co tam znalazłem? Oczywiście dowód działalności Rotary 😊